Nowo narodzone prosięta są niezwykle wrażliwe i bardzo łatwo popadają w stany zapalne jelit. Doprowadzają one do uszkodzenia kosmków jelitowych, a tym samym zaburzeń wchłaniania i trawienia, słabszych przyrostów i gorszych osiągnięć hodowlanych. Pierwsza zasada to jak najszybciej umożliwić maluchom dostęp do sutka, aby mogły napić się drogocennej siary. Po kilku godzinach od porodu przeciwciała zawarte w siarze już nie będą swobodnie wchłaniane, a traktowane jak zwykłe białko pokarmowe. Słabsze prosięta warto dokarmiać i dostawiać do najbardziej mlecznych sutków.
Zapewnienie odpowiedniej temperatury jest niezbędnie do prawidłowego rozwoju maluchów. Prosięta powinny zostać przy matce jak najdłużej, bowiem bytowanie we wspólnym kojcu wpływa pozytywnie na ich rozwój. Uznaje się że momenty krytyczne, w których zapadalność na biegunki jest największa, to pierwsze dni po porodzie, okres 3. tygodnia i okolica okołoodsadzeniowa.
Poza zakażeniami bakteryjnymi i wirusowymi, czynnikiem sprzyjającym chorobom są złe warunki zoohigieniczne – wysoka wilgotność, niska temperatura, zanieczyszczona ściółka, niesprzątane odchody matki, brudne koryta, brak świeżej wody. Istotne są również błędy żywieniowe dotyczące matki.
W okresie odsadzeniowym istotnym elementem jest stres związany z rozłąką z matką i zmiana miejsca bytowania. Stres jest bardzo silnym czynnikiem hamującym układ immunologiczny. Dodatkowo nakłada się na to zmiana żywienia z mleka matki na paszę stałą. Jednym z najpowszechniejszych czynników zakaźnych, odpowiedzialnych za biegunki są bakterie z rodzaju E.coli. Pałeczka okrężnicy jest bakterią środowiskową i wszechobecną. Niektóre szczepy są jednak wzbogacone o fimbrie, czyli rzęski umożliwiające przyczepienie się do śluzówki jelita oraz mają zdolność wytwarzania toksyny. Te czynniki sprawiają, że szczepy tzw. enterotoksyczne są śmiertelnie niebezpieczne dla młodych osobników. W przypadku zakażenia konieczna jest antybiotykoterapia, stosowanie probiotyków, dezynfekcja oraz oddzielenie zwierząt chorych od zdrowych. Niestety, upadki sięgają nawet 20 procent pogłowia.
lek. wet. Paulina
Murawińska-Pogorzelska